Ostatni dzień trekkingu nie był wymagający, Drogę z Dhulikel do Bhaktapur pokonaliśmy w około 5 godzin. Miasto Bhaktapur w XIV wieku było stolica Nepalu. Posiada piękne stare miasto i rynek. Niestety gdy zawitaliśmy do jego bram kazano nam płacić za wejście 750 rupii, notabene cena dla lokalsów wynosiła 10-20 rupii. Biały turysta miał płacić 75-krotność ceny Hindusa. Stwierdziliśmy, że jest to rozboj w biały dzień, przeszliśmy około 300 metrów od bramy weszliśmy w jedną uliczkę, przeskoczyliśmy dwa niskie mury i byliśmy już na rynku za free. Rozumiem jeszcze 100-200 rupii, ale 750 rupii to lekka przesada!
Rynek i stare miasto w Bhaktapurze okazało się piękne, ale nie warte tak dużej ceny;] Wieczorem wróciliśmy lokalnym autobusem do Katmandu, nadmieniam iż jest to najlepszy środek transportu, tani i dosyć szybki za około 10-15 rupii. Rano Dawid wylatywał do Delhi, a nas czekała 3-4 dniowa podróż z Katmandu do Chennai, około 3000 km,
Podróż miała 3 etapy, w nocy z 28 na 29 czerwca jechaliśmy autobusem z Katmandu do granicznej miejscowości z której dalej mieliśmy pociąg do Kalkuty. Droga była dosyć kręta, kierowca bardzo się gdzieś spieszył bo na zakrętach podejmował dosyć ryzykowne decyzje.
Około 2 w nocy, obudził nas przeraźliwy krzyk kobiety, autobus mocno zahamował. Co się okazało.. W Nepalu na drogę spadają kamienie, Kobieta siedziała dwa rzędy przede mną, była w zaawansowanej ciąży, koło niej siedziało małe dziecko... Chyba tylko cud sprawił, że kamień wielkości kokosa rozbił obok niej tylko szybko nie uderzając jej ani dziecka. Na szczęście szyba rozbiła się na bardzo małe kawałki i kobiecie jak i dziecku nic się nie stało.