Siedziałem w piątek w biurze, była godzina 19:00, Brazylijczyk przychodzi do mnie kolejny raz i pyta się czy jadę z ekipą do Amritsaru tego samego dnia o 22:00, planowałem jechać w marcu gdy będzie cieplej, no ale w końcu dałem się przekonać co prawda nie było już biletów na nocny pociąg, więc szybko zabookowałem bilet na nocny autobus w jedną i druga stronę, Autobus odjeżdzał za 3 godziny, więc wziąłem szybki prysznic w mieszkaniu, zakupiłem prowiant w postaci whiskey i pepsi i ruszyłem do "Częstochowy" Sihków. Tak jak przewidywałem, w nocy było cholernie zimno w autobusie, Nasza cała grupa liczyła 10 osób, trudno się w takiej grupie podróżuje tym bardziej że każdy był innej narodowości, dwóch Brazylijczyków, Tajwańczyk, Nowozelandczyk, Wenezuelczyk, Ukrainka, Amerykanka, Szwajcar, Chinka no i ja:) Wszyscy mniej więcej w moim wieku ale zachowywali się jak niedzielni turyści, oczywiście kto inny jak ja targował się i szukał busa do granicy z Pakistanem. Co prawda ja chciałem wybrać się lokalnym autobusem za 20 rupii ale wytargowałem dobrą cenę za busa więc nie chciałem zostawiać grupy samej, jeszcze by się zgubili:D
Rano wysiedliśmy na przystanku autobusowym i wpakowaliśmy się do dużej autorikszy w 10 osób, która zawiozła nas w okolice Złotej Świątyni, miejsca pielgrzymek Sihków. Każdy z pielgrzymów obojętnie jakiego wyznania, dostaje w świątyni darmowy posiłek i jak również może się tam przespać, ja niestety już wykupiłem bilet z soboty na niedziele nocnym autobusem do Delhi. Świątynia niesamowita, wykąpałem się w świetej wodzie z Sihkami. Po zwiedzaniu świątyni, wynajeliśmy busa i pojechaliśmy na granicę pakistańsko- indysjką gdzie codziennie odbywa się uroczyste otwarcie granicy, więcej na zdjęciach.