Jesteśmy już w Bangkoku mieście aniołów, wiecznym klejnocie Indii.
Lecieliśmy około 8,5 godzin. Catering Aerosvitu znośny, chociaż podają mało jedzenia, na minus zasługuje brak darmowego alkoholu na pokładzie.
Jest 3.00 nad ranem, wytargowaliśmy dobrą cenę z taxsiarzem, ale najpierw musimy podwieźć do dzielnicy rozpusty Australijczyka w kwiecie wieku który przyjechał się tutaj zabawić.