Z lotniska wyszliśmy około 2 w nocy, standardowo rzucił się na nas tłum naganiaczy. Mieliśmy w planach przeczekanie do rana na lotnisku, ale zdecydowaliśmy się przespać w podrzędnym hoteliku, nie jadąc do centrum Mumbai'u, ponieważ jego zwiedzanie zostawiamy sobie na koniec. Rano szukanie połączenia z Internetem na przedmieściach Mumbai'u było nie lada wyczynem. Koniec końców znaleźliśmy kafejkę z komputerami które pamięta moje dzieciństwo. Chcieliśmy w ten sam dzień wydostać się z miasta i udać się do Udaipur'u. Powinniśmy mieć zaplanowaną wyprawę, zarezerwowane bilety na pociąg, ale moim skromnym działając spontanicznie, można przeżyć wspaniałe przygody:)
Złapaliśmy taksę i udaliśmy się na najbliższy dworzec kolejowy, niestety jeden pociąg już odjechał, następny był nad ranem, więc ta opcja odpadła. Kazaliśmy się zawieść kierowcy do najbliższego pośrednika sprzedaży biletów autobusowych i oczywiście okazało się, że o godzinie 19 mamy połączenie do Udaipur' u i są jeszcze wolne miejsca. Niestety musieliśmy przeczekać 3 godziny na autobus, zważywszy na to że wiedziałem jedynie że jestem gdzieś na przedmieściach Mumbai'u nie oddalałem się daleko od biura ppdróży.
Wśród lokalsów byliśmy nie lada atrakcją, bo zazwyczaj białe twarze się tam nie zapuszczają. Byli bardzo sympatyczni i otwarci pomimo ich biedy. Sami zachęcali nas do robienia im zdjęci i potem dziękowali nam za nie.
Około 19 przyjechał tak wielce oczekiwany autobus. Podróż do Udaipur'u trwała 15 godzin, nie była męcząca ponieważ był to autobus z kuszetkami, wiec prawie cała drogę przespaliśmy. W autobusie poznaliśmy Gemmę z Irlandii, z która planowaliśmy zalogować się w tym samym hostelu.