Od rana totalny chill out po wczorajszym ciężkim dniu należy nam się jeden dzień odpoczynku. Rano coś naskrobałem na blogu, sprawdziłem pocztę i uspokoiłem mamę, że ma szczęście, że wygrał Komorowski wybory bo musiałbym kolejne 4 lata podróżować po świecie bo nie mógłby bym żyć w kraju rządzonym przez Jarka.
Dziewczyny spały do 13, zanim się zebraliśmy z hotelu była już 15. Złapaliśmy tuk-tuka i udaliśmy się do golden palace, aby zobaczyć panoramę Jaipuru. Niestety był już zamknięty, po drodze spotkaliśmy przewodnika który nam opowiedział o miejscu gdzie tresowane są słonie.
Po drodze do słoni nasz kierowca został zatrzymany przez policję i dostał mandat za brak licencji, zapłacił go w postaci łapówki:)
Odwiedziliśmy jeszcze mała fabrykę w której produkuje się dywany.
Wieczorem właściciel hotelu Rohit zabrał nas na drugi koniec Jaipuru do miejsca w którym można się najeść do woli i obejrzeć coś w rodzaju Indian dance show.
Jutro w końcu żona Rohita przygotuje nam kolację, a rano mamy umówić się konkretnie z Ahipem i jego kolegami na zwiedzanie Jaipuru.