Po wczorajszym wielkim żarciu, Iwonka poczuła się źle i została w hostelu, ja z Jenna wybrałem się na zwiedzanie zachwalanego zoo w Jaipurze. Niestety zoo okazało się totalną klapą, zwierzęta zamknięte były w małych klatkach i cały czas spały, żadne z nich nie było nawet na wybiegu. Do tego padało cholernie...
W końcu zadzwonił do mnie Apih którego poznałem w Forcie Amber umówiliśmy się z nim przed bramą zoo. Wybraliśmy się razem na tutejszą shishe:) Wybraliśmy zachwalany smak o nazwie "Pal mal" smakowała jak zwykła polska mięta. Przegadaliśmy z dwie godziny z Apgim i jego kolegą Randzim na różne tematy począwszy od kultury skończywszy na biznesie. Wymieniliśmy się numerami, Apih zapraszał nas do swojego domu gdzieś w Radżastanie, niestety jest oddalony od Jaipuru o 400km, szkoda bo na pewno byśmy go odwiedzli:)
Wieczorem żona właściciela Rohita przygotowała dla nas pysznego kurczaka w maśle, razem jedliśmy i upiliśmy się whiskey i naszą kochaną wyborową wódką:)
Jutro ostatni dzień w Jaipurze, około 0:50 godz wyjeżdżamy w stronę New Delhi.