Mieszkamy około 9 km od centrum w spokojnej buddyjskiej dzielnicy. Wybraliśmy się dzisiaj do centrum metrem. Robi ogromne wrażenie, Prosto z ulicy gdzie żebrają tysiące osób i walają się wszędzie tony śmieci schodzi się do pięknego klimatyzowanego metra, niesamowity kontrast, zresztą Indie to kraj kontrastów. Żżeby dostać się do środka trzeba przejść kontrolę przypominającą tą na lotniskach. Hindusi bardzo boją się zamachów terrorystycznych. trzeba przejść przez wykrywacz metalu, twoje bagaże są sprawdzane prze rentgena, wszędzie stoją żołnierze z długa bronią, a to wszystko po to żeby przejechać 3 przystanki.
Dzisiaj zwiedziliśmy jedynie Red Fort i ogromny meczet w New Delhi. Przez ponad dwie godziny załatwialiśmy bilety na pociąg do Agry na 14 lipca. Każdy chciał z nas wycisnąć jak najwięcej. Niestety w kasach można kupić bilety jedynie w dzień wyjazdu. strona internetowa pokazuje że nie ma biletów, trzeba wpisać się na listę oczekującą. Nie uwierzyłem w to, koniec końców znalazła się wśród tysiąca nieuczciwych hindusów osoba która pomogła. Na każdy pociąg przypada pula biletów które można kupić tylko w dniu wyjazdu i są najczęściej jeszcze tańsze niż te rezerwowane wcześniej. Ta osoba wytłumaczyła nam, że nie będzie problemu z ich kupnem, chodź na początku chciał nas naciągnąć, zacząłem go podchodzić, że jesteśmy z Polski, która jest biednym europejskim krajem i naciągać może nie nas ale np. Amerykanów:) Sam później przyznał się do błędu:/
Dzisiaj kolejne 50 cukierków zostało rozdane, nad rzeką obok mojego hostelu mieszkają ludzie w zrobionych przez siebie lepiankach, ich dzieci śpią na ziemi i kąpią się w brudnej wodzie, przykre ale prawdziwe:/
Jutro zmieniamy na jedną noc hostel ze spokojnego tybetańskiego Wongden, który szczerze polecam na Harry Krischna Guest house który znajduje się w samym centrum New Delhi obok central train station, ponieważ pojutrze mamy rano pociąg do Agry:)